Uwielbiam wracać pamięcią do czasów szkolnych, w szczególności liceum. Początek roku szkolnego to było dla mnie święto, bo wiedziałem, że zaraz znowu zaczną się szkolne przygody. Dzisiaj, z perspektywy 30-letniego faceta, miałbym kilka rad, które chciałbym usłyszeć, gdy sam chodziłem do szkoły.
Zrobiłem ponad 10-letni eksperyment. W czasie liceum prowadziłem dziennik. Wpadłem na to bardzo szybko, minął początek roku szkolnego i już chyba w okolicach grudnia regularnie pisałem. Opisywałem tam różne historie, odczucia, wątpliwości i wspomnienia. Dziennik spakowałem w kopertę i zamknąłem do sejfu, gdy poszedłem na studia. I tak czekał do moich urodzin w marcu tego roku, w sumie 11 lat, zanim go przeczytałem.
Spędziłem dobrych kilka godzin kartkując własne zapiski. Był pierwszy dzień szkoły, konkretnie 1 klasa liceum, była studniówka, były ważne emocje, imprezy, przyjaźnie, problemy, matura, marzenia o wyjeździe na studia do Warszawy i byciu dziennikarzem. Sporo tego było, ale o nauce… może jakiś akapit się znajdzie, bo miałem spore problemy z chemią i fizyką ;)
Ale zmierzam do tego, że z perspektywy czasu, szkoła to niesamowicie ważny czas, ale niekoniecznie ze względu na naukę, która się tam obydwa. Poza tym nic nas nie ogranicza w nauce – znam osoby, które samodzielnie wychodziły poza program nauczania, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i w długim terminie doskonale na tym wyszły.
Ten eksperyment przypomniał mi jak ważny był to czas w życiu i jak wiele rzeczy, których się wtedy nauczyłem, pomaga mi dzisiaj. I oczywiście nie mówię o budowie pantofelka, liczeniu całek, czy recytowaniu inwokacji.
Szkoła jest jaka jest. Pamiętajcie, że to zaledwie ułamek życia człowieka. Ta dorosła część jest dużo, dużo dłuższa i warto o tym pomyśleć już teraz, kiedy jest dopiero początek roku szkolnego.
4 rady na początek roku szkolnego
Jeśli to dla Ciebie początek roku szkolnego w nowej klasie albo początek roku szkolnego, w którym akurat będziesz pisać maturę, to w zasadzie nie ma to wielkiego znaczenia. Mam dla Ciebie kilka uniwersalnych rad, które oczywiście lepiej przeczytać wcześniej niż później (thank you, Captain Obvious!), ale najważniejsze, że w ogóle się je przeczyta.
Piszę je z perspektywy 30-letniego faceta, któremu wszystkie te rady dały wymierne efekty w późniejszym życiu. Ba, bez nich nie byłbym tu gdzie jestem! Oczywiście to nie jest tak, że wpadłem na te genialne pomysły w wieku szkolnym. Po prostu to robiłem intuicyjnie i po latach okazało się, że były to najlepsze decyzje z tego okresu życia. I właśnie dlatego chcę się nimi podzielić.
Do rzeczy!
1. Ucz się angielskiego
Jeśli jest jeden przedmiot w szkole, z którego warto wycisnąć tyle, ile się da, to jest to język angielski. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Umiejętność porozumiewania się w języku angielskim otwiera drzwi do każdej innej dziedziny nauki. Na świecie jest coraz więcej możliwości dla każdego, kto chce się uczyć. Jest jednak jeden haczyk – większość kursów czy nawet całych studiów online nie jest w języku polskim. Możesz skończyć studia podyplomowe na MIT albo Harvardzie i największa bariera jaka jest przed Tobą to nie pieniądze, a właśnie język.
Nie ucz się angielskiego dla ocen, nie ucz się dla rodziców. Złośliwi mówią, że angielski przydaje się przede wszystkim do tego, żeby uciec z Polski za lepszą pracą, do Wielkiej Brytanii lub dalej. A ja się upieram, że angielski otwiera dzisiaj drogę do pracy z zagranicznymi klientami bez zmiany miejsca zamieszkania. Pisałem o tym w sposobach na zarabianie w Internecie. Polecam przetestować jak działa chociażby Fiverr.
Szkoła to i tak mało, jeśli chodzi o naukę języków. Korzystaj z każdej okazji żeby ćwiczyć. Możesz oglądać ulubiony serial po angielsku (lub z angielskimi napisami – polecam), czytać media po angielsku, może poszukać ebooków albo podcastów. Już nie mówię nawet o YouTube, bo jest kanał Arleny i wiele innych, które tydzień w tydzień dostarczają cennych lekcji, które można obejrzeć w domu. Włącz jeden odcinek na początek roku szkolnego, od razu humor Ci się poprawi!
2. Zawieraj przyjaźnie
Przyjaciele to najcenniejsza wartość z moich czasów szkolnych. Tacy przyjaciele jak z historii, że ktoś dzwoni w środku nocy, że jest w więzieniu w Meksyku, a Ty wstajesz i szukasz, o której jest pierwszy samolot. Tak silne przyjaźnie z reguły budują się właśnie w czasach szkolnych. Nie jestem psychologiem, więc nie chcę wymądrzać z teoriami naukowymi, ale ta prawidłowość wydaje się bajecznie prosta. W młodym wieku wiele rzeczy przeżywamy dużo mocniej, bo to nasze pierwsze zetknięcie z nowymi emocjami. Przyjaźnie też tworzą się wtedy dużo silniejsze niż się wydaje.
Zawsze wychodziłem z założenia, że jak zwieję z lekcji to raczej nie będę żałował, że nie zostałem. Ale jak zostanę, to na pewno będę żałował, że nie uciekłem, bo przecież każdy taki numer z przyjaciółmi to była wielka przygoda! Wiem, że to mało pedagogiczny przykład, ale naprawdę nie żałuję ani jednej takiej sytuacji z lat szkolnych. Czas przeznaczony na nawiązywanie przyjaźni jest moim zdaniem najważniejszy.
W szkole jest przyjaźń, później jest networking.
Znowu generalizuję, bo przecież są ludzie, którzy znajdują przyjaciół na studiach i później w dorosłym życiu. Zgadza się. Tylko to jest z czasem coraz trudniejsze. Znajdź czas na przyjaźń, to najcenniejsze, co zostaje po czasach szkolnych ;)
3. Naucz się szukać
Nie chcę się wymądrzać, że za moich starych czasów nie było Wikipedii, tylko encyklopedie, a jak ktoś miał Świat Wiedzy na półce, to już był kozak z pracami domowymi, ale do czego zmierzam… Dzisiaj mamy niesamowicie łatwy dostęp do informacji, ale ich weryfikacja jest dużo trudniejsza. Trzeba uczyć się samemu szukać i wychodzić poza narzucone ramy. Pisałem o fake newsach w kontekście gospodarki, ale nie trzeba iść tak daleko żeby nadziać się w sieci na informację całkowicie błędną. Naucz się weryfikować i sprawdzać źródła.
No i szukać. Zobacz, Netflix podpowiada filmy, które warto obejrzeć. Informacje czerpie z bazy filmów, które już znasz. Po kilku miesiącach algorytm określa Twój gust i koniec, kręcisz się wokół puli filmów. Tak samo Spotify dobierze muzykę, a YouTube nowe kanały.
Ba, Facebook, Twitter i Google też dobiorą informacje na podstawie tego, co lubisz. Błyskawicznie wskakujemy w bańki informacyjne i nie widzimy co jest poza nimi. Umiejętne szukanie informacji i ocena ich rzetelności to jedna z najcenniejszych umiejętności naszych czasów. Inaczej można utknąć w bańce informacyjnej i widzieć jedynie malutki wycinek świata. Co gorsze, można nawet nie wiedzieć, że się utknęło w takiej pułapce.
4. Ucz się samodzielnie praktycznych rzeczy
Szkoła to często teoria, która w zderzeniu z rzeczywistością obrywa jak Andrzej Gołota przy spotkaniu z Tysonem (sprawdźcie to na youtube, jeśli jesteście za młodzi żeby to pamiętać). Wiem, że znowu generalizuję, ale wiele szkolnych przedmiotów ogranicza się do omówienia statystycznych modeli, założeń i czystej teorii. Niektórych tematów nie porusza się wcale, bo nie zmieściły się w programie nauczania, który absolutnie nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością. Zmierzam do tego, że jeśli jest coś, co Cię serio pasjonuje, ale nie znajdziesz tego nigdzie w programie nauczania, to zacznij działać samodzielnie.
Interesujesz się giełdą? Na podstawach przedsiębiorczości czekają Cię o niej chyba 2 lekcje po 45 min, ale w sieci znajdzie się kopalnia informacji. Współpracowałem przy szkole giełdowej z Fundacją GPW, prowadzą też konkurs dla szkół. Namów nauczyciela żeby zrobili wycieczkę na GPW, to nie takie trudne!
Nigdy nie pozwoliłem aby moja szkoła przeszkodziła mi w mojej edukacji – Mark Twain
Szkoła to czas kiedy definiujemy siebie – klarują się nasze pasje, określamy powoli co nas naprawdę interesuje i sprawia nam radość, a co jest po prostu ok i robimy to, bo „tak trzeba”. Nie ma sensu lekceważyć tego, co naprawdę lubimy – wróci ze zdwojoną mocą, kiedy np. skończymy studia, których wcale nie chcieliśmy kończyć ;) True story, sporo ludzi tak ma.
Z praktycznych umiejętności ogromnie pomogła mi w życiu umiejętność wystąpień publicznych i organizacji konferencji. Robiłem apele, przedstawienia szkolne, kabaret studniówkowy i wszystkie inne cuda, czasem tylko po to żeby nie iść na lekcje. Oczywiście bardzo to lubiłem i traktowałem za większe wyzwanie niż nauka do niejednego sprawdzianu. Nie dostrzegamy takich rzeczy w czasie szkoły. Poprowadzenie takiego „apelu” w dorosłym życiu to dla mnie nic innego jak poprowadzenie konferencji albo debaty dla firmy. Tyle tylko, że moja nagroda to nie jest zwolnienie z lekcji, a kwota na fakturze ;)
Czas… start!
Wiem, że się powtarzam, bo pisałem już o tych radach w skróconej formie w tekście „ile do wakacji”, ale to tak ważny temat, że moim zdaniem warto do niego wracać każdego roku we wrześniu. Początek roku szkolnego będzie dniem kiedy będę go przypominał, bo nawet jeśli 1 na 100 osób, która przeczyta ten tekst, weźmie sobie tylko jedną z moich rad do serca i to faktycznie wpłynie dobrze na jej życie, to było warto pisać ;)
A tak przy okazji, w szkole chciałem być dziennikarzem, bo taka była otaczająca mnie rzeczywistość. W zaledwie kilkanaście lat media stały się tym, w czym nie chcę uczestniczyć, a wykształciła się całkowicie nowa dziedzina – blogosfera. Szkolne umiejętności bardzo się przydały w nowym zawodzie – zawodzie, który w czasie mojej edukacji szkolnej jeszcze nie istniał. Warto o tym pamiętać. Świat zmienia się w niesamowitym tempie, więc warto uczyć się dla siebie i nie tylko tego, czego wymaga szkoła.