Inwestowanie dywidendowe jest dla wielu inwestorów bardzo kuszące, bo działa tu czynnik psychologiczny: wpada co chwilę gotówka, czyli ten dywidendowy cashflow zasilający nasz rachunek. Jednak każdy miłośnik inwestowania pasywnego odpowie z marszu, że to bardzo nieefektywna metoda i też będzie miał rację. I tak dochodzimy do tematu odcinka: ETF-y dywidendowe, które mogą pogodzić część inwestorów i połączyć ideę dywidend z optymalizacją funduszy ETF.
Po „etf-owej trylogii” przyszedł czas na połączenie dywidend i ETF-ów, czyli dwóch światów, które teoretycznie bardzo mocno się różnią, ale praktycznie można zobaczyć tu ciekawą synergię. Dla tych, którzy nie znają poprzednich materiałów, zachęcam do posłuchania: w pierwszym odcinku wspomniałem o samodzielnej budowie portfela pasywnego, w drugim pokazałem fantastyczne fundusze multiaasset, czyli akcje i obligacje w jednym instrumencie, a w trzecim zająłem się inwestowaniem w kryptowaluty przez konto maklerskie.
UWAGA!
WealthSeed z dniem 7 czerwca 2023 roku zakończył oferowanie usług maklerskich klientom indywidualnym. Więcej szczegółów o tej zmianie znajdziecie na tej stronie: https://www.wealthseed.eu/faq-wypowiedzenie-umowy/
Seria edukacyjna o ETF-ach przy której współpracowaliśmy pozostaje na blogu w celach edukacyjnych – w materiale znajdziecie tu dużo ciekawych informacji o inwestowaniu pasywnym i ETF-ach, ale miejcie na uwadze, że dane dotyczące WealthSeed można uznać za nieaktualne.
ETF-y dywidendowe – Nic za Darmo #107
W tym odcinku kilka wątków:
- na czym opiera się samo inwestowanie dywidendowe;
- jak działają dywidendowe ETF-y i dla kogo są to sensowne produkty;
- kilka przykładów z prawdziwego rynku
Można też posłuchać odcinka na Spotify lub Apple Podcasts. Jest również wersja YouTube (tutaj zawsze warto podyskutować w komentarzach)
Jak działa dywidenda?
Zacznijmy od podstaw. Spółki zarabiają pieniądze, generują przychody, odejmują od tego koszty i później zostają nam z tego zyski. W dywidendzie chodzi o to, że spółka dzieli się ze swoimi akcjonariuszami zyskiem z ubiegłego roku – dla akcjonariusza jest to forma wynagrodzenia za to, że posiadają akcje i zaufali spółce, przekazując jej swój kapitał.
W praktyce bardzo często sami właściciele również w ten sposób wypłacają sobie zyski. Na rynku znajdziemy spółki, w których zarząd ma relatywnie niskie zarobki, ale duże pieniądze zarabia właśnie z dywidend, czyli wypracowanego zysku. W takim układzie zyskujemy i my, inwestorzy indywidualni.
Niektóre spółki nie płacą dywidend, wolą reinwestować wszystkie środki – wtedy liczy się tylko wzrost wyceny, bo inaczej nie zarobimy. Jeszcze inna forma to skup akcji własnych, porównywana często z dywidendą. Tu najwięcej zyskują więksi inwestorzy, którzy mają pokaźne pakiety akcji, a mniejszościowi wielokrotnie odpuszczają skup akcji własnych i przez to de facto tracą potencjalne korzyści.
Jaka zatem powinna być dywidenda? Regularna! Jeśli kupuję spółki dywidendowe, to mam jasne kryterium: odrzucam wszystkie spółki, które nie płacą, skupiam się tylko na tych płacących. Docelowo chcę mieć ich relatywnie dużo w portfelu, dywersyfikuję w ten sposób ryzyko, mogę śmiało dokupić akcje, gdy na rynku pojawiają się niższe ceny (wtedy moja dywidenda będzie teoretycznie taka sama kwotowo, ale wyższą procentowo).
Dywidendy: USA vs. Polska
W Polsce z dywidendami bywa rożnie, bo wprawdzie spółek dywidendowych trochę mamy, ale żeby znaleźć takie płacące naprawdę regularnie, a już najlepiej płacące rok do roku coraz wyższe dywidendy… tych niestety ze świeczką szukać, bo nasza giełda jest jeszcze relatywnie za mała i za młoda żeby byli tu tzw. „arystokraci”.
Tzw. arystokraci dywidendowi to pojęcie znane ze Stanów Zjednoczonych. Te spółki nie dość, że wypłacają dywidendy od minimum 25 lat, to jeszcze te dywidendy są rosnące, więc z roku na rok są coraz wyższe. W Polsce naturalnie takich arystokratów byłaby garstka i musielibyśmy zmniejszyć wymagania żeby stworzyć analogiczny indeks w Polsce.
Warto wiedzieć, że w USA jest bardzo silna kultura dywidend. Inwestorzy potrafią wywierać presję na spółkach. Zależy im na tym, aby dywidendy były wypłacane, a ich wartość jest tematem rozmów na walnych zgromadzeniach. Z mojego punktu widzenia, inwestorzy w USA naprawdę w ten sposób patrzą na spółki – nie jak na cyfrowe zapisy giełdowe, ale jak prawdziwe biznesy, które płacą nam pieniądze w postaci dywidend. W USA dywidendy są najczęściej kwartalne, a czasami podmioty płacą nawet 12 razy w roku, czyli stosują dywidendy miesięczne. To jest bardzo motywujące dla akcjonariusza; mając przykładowo w portfelu 20 spółek, dostaje się co najmniej 80 przelewów w roku! Czemu zatem wszyscy w ten sposób nie inwestują?
Wady inwestowania dywidendowego
Dywidendowe inwestowanie to nic innego jak tzw. „stock-picking”, czyli samodzielny wybór akcji. Narzucamy wprawdzie kryterium dywidendy, ale nadal to my wybieramy jakie spółki kupujemy, w jakim momencie i w jakich proporcjach będzie budowany nasz portfel. Naturalnie jest to obarczone dużym ryzykiem. Po to kupujemy etf-y z szerokiego rynku żeby zrzucić z siebie to ryzyko i to indeks ma robić wszystko za nas: balansować portfel, uzupełniać go i reinwestować.
W przypadku dywidend, bardzo ważna jest reinwestycja, bo wypłacane dywidendy muszą pracować dalej. To za te pieniądze kupujemy więcej akcji spółek, które później wypłacą więcej dywidend i tak w kółko. Jeśli robimy to sami, może się okazać, że to jest wcale nie takie proste i efektywne. Po drodze płacimy prowizje, jeśli robimy to często lub kupujemy co jakiś czas, tracąc efektywność jaka mają fundusze obracające dużo większym kapitałem.
Najważniejsza wada nad wadami to nieefektywność podatkowa. Gdy dostajemy dywidendę, od razu jest ona pomniejszana o podatek. To właśnie dlatego Warren Buffett sam nie chce nigdy wypłacać dywidend, to po prostu wielka strata środków związana z podatkami ? Prawdziwe wyzwanie pojawia się, gdy w portfelu mamy o spółki z całego świata. U nas podatek wynosi 19% i tu sprawa jest relatywnie jasna, ale w USA jest 15%, albo 30% dla polskiego inwestora – to zależy od tego, czy w domu maklerskim mamy formularz W-8BEN. W niektórych krajach podatek może być różny w zależności od formy prawnej spółki. Sprawa robi się jeszcze trudniejsza, gdy weźmiemy pod uwagę waluty obce, które są wymagane na potrzeby rozliczenia podatkowego. Przykładowo, jeśli spółka wypłaciła mi 10 dolarów dywidendy, to dla urzędu skarbowego, muszę wiedzieć ile to jest w złotych w konkretnym dniu i jaki od tego powinienem zapłacić podatek.
Trudno się dziwić, że wiele osób zniechęca się do inwestowania dywidendowego samodzielnie, bo rok w rok rozliczenie dywidend może być wyzwaniem.
Na ratunek ETF-y dywidendowe!
Znam osoby, które inwestują w spółki dywidendowe w Polsce używając IKE czy IKZE, ale gdy chcą mieć ekspozycje na zagraniczne spółki dywidendowe, okazuje się, że nie a czasu na naukę nowych rynków, selekcję spółek, dedykowane konto maklerskie i skomplikowane rozliczenia podatkowe. Właśnie wtedy dobrym rozwiązaniem mogą okazać się ETF-y dywidendowe, czyli fundusze notowane na giełdach, które inwestują w spółki dywidendowe. W Polsce takich wprawdzie nie znajdziemy, ale na świecie jest ich całkiem sporo, a nasze zadanie to – jak to zwykle przy etf-ach – znaleźć najlepiej dopasowane do naszych wymagań i regularnie powiększać w nich pozycje.
O czym warto pamiętać, gdy kupujemy ETF-y dywidendowe?
Gdy kupujemy akcje, sytuacja jest prosta – wtedy dywidenda jest przekazywana na rachunek pieniężny inwestora. Jednak w przypadku ETF-y dywidendowe mają dwie opcje: dywidendy mogą być wypłacane inwestorom albo akumulowane, czyli powiększać wartość aktywów funduszu. Jest to zawsze opisane w karcie funduszu i czasami zdarza się, że jeden etf jest nawet w dwóch odmianach: to trzeba doczytać! Na etapie budowy majątku większy sens wydają się mieć ETF-y dywidendowe akumulujące dywidendy, na etapie korzystania z tych środków, sensowne są te ETF-y dywidendowe wypłacające dywidendy, bo już nie będziemy ich reinwestować, tylko z nich żyć.
I druga sprawa: w przypadku dywidendy wypłaconej przez ETF znaczenie ma nie miejsce działania spółek wypłacających dywidendy, lecz miejsce rejestracji ETF-a. To bywa czasem skomplikowane podatkowo, ale w dużym uproszczeniu, staramy się znaleźć fundusze, które zarejestrowane są w krajach ze stawka 0 lub jak najniższą.
ETF-y dywidendowe z „arystokratami”
Jeśli myślicie o ETF-ach dywidendowych zgodnie z koncepcją arystokratów dywidendowych, to na pewno spotkacie się chociażby z rodziną SPDR. Tu przykładowo bardzo ciekawy ETF SPDR S&P US Dividend Aristocrats UCITS (akurat nie akumulujący, a wypłacający dywidendę), to ma on niskie koszty roczne (zaledwie 0,35%) a w środku ponad 100 spółek dywidendowych. Z tej samej rodziny znajdziemy nieco droższe ETF SPDR S&P Global Dividend Aristocrats UCITS, jest nawet SPDR S&P Pan Asia Dividend Aristocrats UCITS ETF na spółki z rejonu Azji!
Warto zajrzeć na inwestomat.eu, Mateusz Samołyk świetnie rozpisał i porównał pokazując, którym ETF-om można dać szansę i kiedy, a na które trzeba uważać. Przyznaję, że sam nie mam takich ETF-ów, bo mam z kolei pojedyncze spółki dywidendowe, a ETF-y służą mi do szerokiego rynku, więc jestem w odwrotnej sytuacji.
Etf-y dywidendowe „smart beta”
A gdyby tak znaleźć ETF, w którym ktoś podejmuje się zadania znalezienia najlepszych spółek dywidendowych i prowadzi taki portfel, ale ja chce go kupować w formie ETFa-? Można i tak! Zapewne najbardziej zatwardziali fani funduszy pasywnych powiedzą, że to trochę fundusz aktywy opakowany w formułę pasywną, ale taki instrument istnieje.
W świecie ETF-ów na takie fundusze ETF mówimy „smart Beta”, bo szukają lepszej stopy zwrotu w stosunku do poniesionego ryzyka niż inne klasyczne ETF-y oparte o szeroki indeks wszystkich spółek. Chcą być lepsze od innych, mają całe zespoły specjalistów, chcą przynieść lepsza stopę zwrotu. Głównym wskaźnikiem określającym efektywność takiego ETF-a jest tzw. zysk do ryzyka. Ten wskaźnik liczony jest jako średnia stopa zysku w stosunku do średniej zmienności kursu ETF-a w danym okresie.
Żeby wyjść z teorii, sięgnijmy do przykłady! Takimi ETF-ami jest rodzina Fidelity Quality Income. Te fundusze Inwestują w szeroki zakres spółek dywidendowych, ale oczywiście same próbują dobrać je zgodnie ze swoją strategia. W ramach tej rodziny ETF-ów można wybrać fundusz skoncentrowany na jednym z czterech obszarów geograficznych: świat, Europa, USA, emerging markets. Do tego mamy jeszcze podział na różne poziomy dywidend i zarazem różny poziom ryzyka. Takie rozwiązania mogą być odpowiednie dla kogoś, kto chce mieć globalny portfel i część inwestycji wybiera sam, a część wyprowadza do zewnętrznych firm, w tym przypadku do zarządzających funduszem ETF.
Maciej Samcik zerknął na swoim blogu na ich wyniki zastanawiając się czy dowieźli obietnice zysków, i taki oto wniosek przeczytamy u Macka:
„Niemniej od momentu uruchomienia każdy z ETF Fidelity Quality Income osiągnął lepsze wyniki w porównaniu do indeksów reprezentujących szerokie portfele spółek dywidendowych, jak chociażby indeks dywidendowy S&P Dividend Aristocrats. Co ciekawe, w ostatnich trzech latach ETF-y z tej rodziny charakteryzowały się relatywnie dużą stabilnością kursów, między innymi unikając dużego spadku w 2020 r. (w czasie kryzysu covidowego), jednocześnie wypłacając regularnie co kwartał dywidendę.”
Całkiem nieźle, chociaż oczywiście na dywidendy patrzymy zawsze w bardzo długim terminie. Na pewno jest to plus dla inwestora, że ma dzisiaj aż taką paletę produktów do wyboru. Można to selekcjonować geograficznie i dywersyfikować swój portfel, można szukać arystokratów klasycznych z USA, ale też przyjąć takie kryteria do innych rynków, można też po prostu iść bardzo szeroko w portfelu, ale z uwzględnieniem dywidend. Jeszcze kilkanaście lat temu byłaby to dla polskiego inwestora absolutna abstrakcja!
ETF-y dywidendowe: podsumowanie
Jak pisał sam John Bogle w swojej „Małej książce zdroworozsądkowego inwestowania”, dywidendy to jest niebywale ważna część rynku
„Stopy dywidendy stanowią w perspektywie długoterminowej istotną część zwrotu z rynku akcji. W grundzie rzeczy od 1926 roku (wtedy zaczęło się zbieranie kompleksowych danych dotyczących indeksy SP500, dywidendy przyniosły średni roczny zwrot w wysokości 4,2%, odpowiadający za 42% rocznego zwrotu z giełdy.” – tak pisał Bogle.
Dywidendy to ta fundamentalna część rynku, gdzie nie ma miejsca na spekulacyjny ruch – albo biznes zarabia i dzieli się tym zyskiem albo nie. Jeśli biznes działa gorzej, to zysk jest niższy, a i dywidenda potrafi być zagrożona – to jest potencjalny problem bessy dla inwestora dywidendowego, kurs akcji nie jest tu na pierwszym miejscu.
Mam nadzieję, że zainspirowałem nieco do szukania. Można też będąc aktywnym inwestorem dywidendowym wykorzystać do czegoś ETF-y dywidendowe! Takie ETF-y dywidendowe to dla mnie świetne źródło inspiracji w szukani spółek. Wchodzicie na dany ETF, zaglądacie co ma w środku i macie wyselekcjonowaną listę spółek do samodzielnej analizy. Polecam nawet jako ćwiczenie rozwojowe dla inwestorów, można czasami znaleźć ciekawe rzeczy w portfelach wielkich funduszy i poznać spółki, które normalnie moglibyśmy przegapić.