Analizowaliśmy akcje Twittera w trakcie tygodniowego szkolenia w Bangkoku. Mieliśmy tu starcie dwóch strategii inwestycyjnych, które dały dwie skrajne rekomendacje. Według wolumenu warto kupować, według fundamentów – nie.
Akcje Twittera dały zarobić dużo na swoim giełdowym debiucie, ale każdy kolejny kwartał był już dla inwestorów bolesny. Akcje zaliczają w ostatnich tygodniach historyczne minima i są bardzo przecenione. Zgodnie ze strategiami wolumenowymi, warto zainteresować się tą spółką.
W tekście o smart money pisałem o układzie Wyckoffa. Pokazuje on jak duzi gracze na rynku potrafią kupować akcje na bardzo niskich poziomach, kiedy inwestorzy indywidualni w panice sprzedają. Według Tomka Rozmusa, jest to bardzo dobra okazja do kupna akcji Twittera i czekania na duży ruch wzrostowy.
Akcje Twittera – analiza
Tutaj mam dla Was analizę na YouTube. Pomyślałem, że lepiej jest pokazać jaka analizuje Tomek niż żebym sam parafrazował tę analizę ;)
Analiza była jednak świetnym przykładem, gdy dwie metody ze szkolenia w niektórych przypadkach wykluczają się, a nie uzupełniają. Spółka nie wygląda dobrze fundamentalnie i wystarczy spojrzeć na wskaźniki, zmiany w zarządzie, czy też kontrowersje przy pokazywaniu wyników… Mac Walen tych papierów nie chce, zgodnie z założeniami swojej, stricte fundamentalnej strategii długoterminowej.
Akcje Twittera – wykresy i wskaźniki
Popatrzcie na wykres:
I popatrzcie na kilka wskaźników:
Z perspektywy fundamentalnej, danych finansowych i wskaźników, spółka nie wygląda dobrze. Poza tym, nie trzeba być maklerem żeby zobaczyć, że ewidentnie jest trend spadkowy na tej spółce, a w takich sytuacjach, ja sam mam duże obawy do spółki.
Mamy zatem 1:1, ale wydaje mi się, że warto rozróżnić tu spekulację od portfela inwestycyjnego. Nie chcę mieć akcji Twittera w portfelu na długie lata, ale chętnie pospekuluję średnioterminowo.
Moja decyzja
Ja kupiłem i to kilka tygodni przed szkoleniem. Jestem skłonny zaryzykować, bo nie zawsze patrzę na fundamenty, w szczególności przy internetowych spółkach amerykańskich. Niektóre transakcje traktuję po prostu jako spekulację. Ich wyceny już dawno temu oderwały się od klasycznych wskaźników fundamentalnych, a duży wolumen na niskich cenach jest dla mnie istotnym argumentem. Ktoś te akcje cały czas kupuje. Widziałem tzw. wolumen skumulowany, poczytałem, sprawdziłem i też już jestem akcjonariuszem.
Dorzuciłbym delikatną analogię do spółki LinkedIn, której wykres wygląda jak teksańska masakra piłą mechaniczną. Jednego dnia wartość spadła o 43 proc. – totalna panika na akcjach. Wystarczyło trochę poczekać i na rynek wpadła informacja o przejęciu spółki przez Microsoft. Nie lubię teorii spiskowych, ale najpierw cena drastycznie spada, później są duże obroty, a na koniec wchodzi nowy inwestor i gigantyczne wzrosty jednego dnia. Chętnie powtórzyłbym ten scenariusz na Twitterze, a w tej cenie jestem skłonny zaryzykować. Gdyby akcje kosztowały np. 700 dolarów, to nie mógł bym zająć małej pozycji, natomiast przy cenie 18 dolarów, chętnie zaryzykuję małym pakietem akcji.
Pamiętajcie tylko, że każdy podejmuje decyzje samodzielnie i jakiekolwiek kopiowanie transakcji może się bardzo źle skończyć. Każdy odpowiada za swój portfel i inwestuje na własną odpowiedzialność. To jest moja spekulacja i chętnie pochwalę się zyskiem lub stratą. W przypadku drugiego scenariusza, będzie… też cenna lekcja ;)