Krach na Briju był potężnym szokiem dla wielu inwestorów. Po wielu miesiącach trendu wzrostowego, nad spółką zaczęły się zbierać czarne chmury. To cenna lekcja, która niestety wielu inwestorów mogła drogo kosztować.
W tekście o moich sukcesach i porażkach 2016 wspominam o spółkach, które przyniosły mi największe zyski i największe straty w minionym roku. Briju było w puli pierwszej – była to jedna z zyskowniejszych inwestycji mojego portfela. Pod koniec roku robiłem optymalizację podatkową i sprzedawałem część akcji. Wyszedłem też z Briju. Było to szczęście w czystej postaci i bez cienia hipokryzji – ominąłem krach na Briju fuksem, który w życiu inwestora też się czasami przydaje.
Ba, prowadząc Portfel 10k, spółka Briju jest cały czas na liście obserwowanych. Równie dobrze ja też mogłem być ofiarą całej tej sytuacji, tyle tylko, że wybrałem inne akcje.
Co to jest Briju?
Nie każdy jest na bieżąco w temacie, więc kilka słów wyjaśnienia. Briju to firma sprzedająca biżuterię oraz handlująca metalami szlachetnymi. W maju 2014 roku przeszła z NewConnect na główny parkiet i jak widać po historycznym wykresie – radziła sobie bardzo dobrze do marca 2017 roku. Wyniki spółki znacząco spadły i w zaledwie kilka sesji spółka straciła 70 proc. wartości na giełdzie. Stąd tytułowy krach na Briju.
Dla ciekawskich mam kilka linków pomocniczych:
Krach na Briju
Marcowy krach na Briju, czyli spadek cen akcji o 2/3 wartości to dla wielu inwestorów kosmos. Takie rzeczy dzieją się bardzo rzadko.
Zobaczcie sami wykres z ostatnich 12 miesięcy. To krach.
Było również tzw. odbicie zdechłego kota, czyli nieudane odbicie wzrostowe rynku po jego mocnym spadku. Dla niewtajemniczonych: jeśli wyrzucicie kota przez okno, to przed śmiercią jeszcze odbije się na moment od chodnika… Nie będę drążył dalej tego tematu, ale autentycznie stąd wzięło się to powiedzenie.
Teraz to każdy jest mądry…
… ale przez ostatnie lata znalezienie negatywnych informacji o Briju graniczyło z cudem.
W 2014 roku Briju zyskuje status Diamentu Forbesa i wchodzi na Giełdę Papierów Wartościowych jako trzydzieste przejście z małej giełdy na duży parkiet. Wielu blogerów, analityków i specjalistów od giełdy wskazuje, że to spółka warta uwagi:
Pod koniec 2016 roku świetny artykuł w Forbesie o segmencie spółek jubilerskich,w tym Briju. Rynek rozwija się dynamicznie.
Oprócz mediów i blogerów są też oficjalne rekomendacje.
„Analitycy DM Banku BPS w raporcie z 6 grudnia 2016 podnieśli cenę docelową akcji Briju do 37,8 zł z 28,8 zł, podtrzymując rekomendację „kupuj”.
Było jedno duże ostrzeżenie…
…które sam kompletnie zignorowałem. Dawid Tokarz, dziennikarz Pulsu Biznesu opisał przypadek Briju, czym dosyć mocno zelektryzował rynek. Wtedy jeszcze nie byłem mocno zaangażowany w akcje tej spółki i później zignorowałem to ostrzeżenie.
Ten tekst zostawił dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi.
Skupowanie w Polsce hurtowych ilości metali szlachetnych i ich eksport daje Briju ponad 95 proc. przychodów. To dzięki temu firma w cztery lata zwiększyła sprzedaż prawie piętnastokrotnie — z niecałych 27 mln zł do prawie 400 mln zł! Mimo to znalezienie wzmianki o tej działalności na stronie internetowej giełdowej spółki jest trudne. Można o niej przeczytać jedynie w zakładce dla inwestorów — w raportach okresowych czy bieżących. I w nich jednak o wiele więcej miejsca władze Briju poświęcają detalicznej działalności jubilerskiej, choć ta stanowi margines przychodów. Dlaczego? Ciekawych pytań jest więcej. Jasnych odpowiedzi ze strony publicznej spółki — jak na lekarstwo.
Koniecznie przeczytajcie cały tekst.
Jednak… nawet Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych kompletnie zignorowało ten tekst i kupiło akcje Briju do swojego portfela SII.
„Do Portfela SII zakupiliśmy 80 akcji Briju po kursie 20,11 zł. To obecnie trzecia inwestycja w ramach segmentu inwestycji własnych, który pozostaje nadal jedynym, ale za to bardzo zyskownym segmentem Portfela SII.” – tutaj macie pełny tekst
A ja zacytuję jedynie fragment z argumentacji zakupu:
„Według nas nadal negatywnie nad rynkową wyceną Briju odbija się artykuł z Pulsu Biznesu z sierpnia ubiegłego roku. Autor tekstu spekulował, że spółka prowadzi nietransparentnie handel metalami szlachetnymi. Po artykule można też było wnioskować, że firma może być narażona na czynnik ryzyka w postaci nieprawidłowości w rozliczaniu VAT (tak jak inne firmy z branży metali). Po publikacji materiału akcje Briju potaniały w dwa dni z około 20 do nawet 11 zł. Zarząd spółki w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że podlega stałemu nadzorowi urzędów państwowych i pozytywnie przechodzi ich kontrole. Dodano też, że publikację artykułu należy odbierać jako próbę osłabienia pozycji rynkowej firmy i celowe działanie na obniżenie jej wartości.
Mamy wrażenie, że im dłużej mija czas od publikacji artykułu w Pulsie Biznesu, tym rynek będzie o tym zapominał. Spółka badana jest przez audytorów, a ci nigdy nie stwierdzili jakichkolwiek nieprawidłowości.”
Aktualizacja portfela SII z lutego potwierdza jedynie dobre nastroje.
Bardzo fajny tekst napisał Michał Stopka, chociaż z jednym a argumentów można moim zdaniem dyskutować:
„sygnały ostrzegawcze były widoczne już od dłuższego czasu” – oprócz tekstu Pulsu Biznesu, było jedynie sprzedanie części udziałów przez właścicieli w lutym 2017 roku. Z jednej strony taki sygnał jest zawsze podejrzany, z drugiej strony… dużo ludzi monetyzuje swój sukces, gdy akcje osiągają bardzo dużą wartość. W 2015 część akcji sprzedali założyciele CDProjekt. I co? I kurs spadł tego dnia, a w kolejnych 2 latach kapitalizacja sięgnęła 7 miliardów złotych.
InnerValue było kluczowe
Raport z 7 marca, gdy spółka pokazała drastyczny spadek wyników, zaczęła się fala spadków. Biznes to ryzyko – wszystko jasne. Jednak chwilę później InnerValue ogłosiło, że wypowiada Briju umowę.
Wojciech Iwaniuk, prezes w InnerValue, poinformował, że raport Briju podany w poniedziałek „w istotny sposób narusza warunki umowy dotyczące informowania o istotnych zdarzeniach mających wpływ na działalność klienta”.
To była moim zdaniem kluczowa informacja, po której powinno się omijać te akcje. Gdy renomowana firma zajmująca się relacjami inwestorskimi w taki sposób wypowiada spółce współpracę, najwyraźniej chodzi o coś bardzo poważnego. Nikt nie zaryzykuje utraty reputacji na tym rynku.
Krach na Briju – a co dalej?
Czytam fora i różne grupy dla inwestorów na Facebooku. Wszędzie pojawiają się 2 pytania:
1. Czy trzymać akcje, bo może zaraz odbije?
2. Czy kupować po takiej przecenie, bo to super okazja?
Kilka lat temu też bym pewnie zastanawiał się nad spółką w podobny sposób. Jednak dzisiaj, kiedy już uspokoiłem nieco swojego „wewnętrznego spekulanta”, patrzę na to inaczej.
1. Jeśli jeszcze trzymasz te akcje, to nie było nigdy planu na ten zakup. Jest nadzieja, nic więcej. Po szeregu takich informacji, myślenie w kategorii nadziei jest bardzo naiwne. Na szczęście ominęła mnie ta sytuacja, ale po informacji od InnerValue, na pewno nie miałbym tej spółki w portfelu.
2. Po co? Jest ponad 400 spółek na GPW, z czego naprawdę sporo jest w ewidentnym trendzie wzrostowym, poprawia wyniki i osiąga historyczne maksima. Mamy od kilku miesięcy hossę na największych spółkach i ewidentnie coraz lepszy sentyment do polskiego rynku. Po co pchać się w kupowanie spadającego noża?
Podsumowując, krach na Briju to smutny epizod dla wielu inwestorów i bardzo zła wiadomość dla całego rynku, jeśli faktycznie Komisja Nadzoru Finansowego coś tam znajdzie i okaże się, że tam jest coś dużo poważniejszego niż tylko plotki i niedomówienia.
Miałem szczęście, że sprzedałem te akcje pod koniec roku. Nawet później było mi nieco szkoda, że mogłem wyciągnąć trochę więcej i sprzedałem za wcześniej. Po prostu miałem szczęście. To też czasami przydaje się w życiu inwestora.
Niestety firma Briju zaczyna zniżkować także w doborze asortymentu do swoich sklepów sprzedając pod swoją marką wzory biżuterii łudząco przypominające wyroby innego polskiego producenta ….Hmmm naśladownictwo?? wstyd….to takze niezbyt dobrze im wróży.