Nie wierzę, że ktoś inwestuje z nudów. Za każdym inwestorem bądź traderem stoi jakaś motywacja. Pytałem o nią w konkursie i dostałem sporo odpowiedzi. Częścią chętnie się podzielę. Zobaczcie co motywuje inwestorów do zajmowania się rynkiem finansowym.
Pamiętacie konkurs z FX CUFFS? Chciałem dowiedzieć się jaka jest Wasza motywacja do inwestowania. Czy to wizja wolności finansowej? Bezpieczeństwa? A może po prostu emocje, które towarzyszą rynkom finansowym. Zgodnie z konkursem, do 6 marca mogliście wysyłać odpowiedzi. Wybrałem kilka z nich (niektóre to tylko fragmenty większych maili), które pokazują jak kompletnie różne jest podejście do finansów i do inwestowania.
Motywacja do inwestowania
Zobaczcie wybrane odpowiedzi czytelników:
Sławek:
Dlaczego traduje? Bo nie wyobrażam do końca życia odbijać o 6 rano karty zakładowej i pracować na „grubasów”. Robi to co lubię, gdzie chce, kiedy chce. Kocham to.
Jakub:
Na czym polega dobre życie? Czy chodzi o karierę? Czy chodzi o apartament w Sopocie? Czy polega na bieganiu za metrem, który zawiezie nas pod biuro, w którym spędzamy następnie 8 godzin, by tym samym metrem wrócić do kobiety, którą zmienimy, lub nie, po dziesięciu latach nieudanego małżeństwa? Czy życie polega na łapaniu momentów, o czym często lubią pisać artyści w piosenkach?
W mojej opinii dobre życie to takie, w którym jest dużo emocji. W mojej opinii życie to emocje, skrótem. I te dobre, w których cieszymy się jak nastolatkowie, i te złe, kiedy chcemy zamknąć się w pokoju i nie wychodzić do ludzi. Emocje, które wyzwalają w nas radość do życia i te, w których chcemy złoić skórę większym o 50 kg od siebie karkom.
Emocje – na tym to wszystko polega, prawda? Na przeżywaniu. Na odczuwaniu. Najgorzej nie czuć emocji – iść każdego dnia do tej samej pracy, z tym samym widokiem, o tej samej porze, z tym samym pudełkiem śniadaniowym i tym samym portierem na wejściu. Rutyna zabija emocje, a więc jednocześnie zabija uczucie, które jest najważniejszym.
Adrenalina. Radość. Miłość. Złość. Strach. To wszystko emocje. I to wszystko giełda.
Kupujesz. Sprzedajesz. Spekulujesz. Dyskutujesz. Analizujesz. A teraz zerknij w górę i zobacz, czy to się nie powiela. Czy nie czujesz radości, kiedy dobrze trafiłeś? Czy nie czujesz strachu, że coś przeoczyłeś? Czy nie czujesz adrenaliny, gdy kładziesz na szali 50 tysięcy, czekając na rozwiązanie?
Giełda to emocje. Dlatego gram.
Damian:
Mówią, że najpiękniejszym widokiem na świecie jest kobieta w tańcu, koń w galopie i statek pod pełnymi żaglami… Moim zdaniem najpiękniejszym widokiem jest widok z okna apartamentowca na inne przeszklone wieżowce, ustawione jak pionki na szachownicy aż po sam horyzont. Taak…
Finansami, inwestowaniem i giełdą interesuje się od jakichś 4 – 5 lat. Sam wstęp mówi wszystko za siebie. W tej „grze” nie chodzi o same pieniądze, chodzi o atmosferę i samą otoczkę, która towarzyszy pieniądzom. Pieniądze same w sobie może nie dają pełnego szczęścia (wystarczy spojrzeć na piramidę Maslowa) jednak pozwalają nam robić to, na co mamy ochotę i zlecać innym to, czego nie lubimy, lub sami nie chcemy aktualnie robić.
Pieniądze pozwalają nam spełniać nasze marzenia, a odpowiedni status społeczny i zabezpieczenie finansowe, dają możliwość wspierania innych ludzi, pomocy potrzebującym.
Sam osobiście mocno „jaram się” zarówno inwestowaniem jak i ekonomią. Staram się wchłaniać możliwie dużo publikacji i analiz z tych dziedzin. Mocno kręci mnie również coraz częściej przenoszona na ekrany kin tematyka finansowa (czytaj „Wielki Szort” , „Wilk z Wall Street”, czy „Wall Street – pieniądz nigdy nie śpi”). Przed seansami w kinach wiercę się jak dziecko na Święta czekające na Mikołaja (prezenty ;-)). Jeszcze 2 – 3 lata temu myślałem, że będzie to słomiany zapał, coś jak piłka nożna, czy gry komputerowe wśród nastolatków, ale z czasem zrozumiałem, że to zajawka nie na rok czy dwa ale na całe życie.
Staram się przez pryzmat swojej pasji zachęcać innych do znalezienia swojego własnego „konika”, która będzie ciągnął nas przez życie, szczególnie w momentach gdy jest nam ciężko i siedzimy zdołowani. „Żeby zapalać do czegoś innych sami musimy płonąć”.
Moje plany na przyszłość związane z finansami i giełdą? Zdobycie licencji Maklera (nareszcie wiem co chcę robić w życiu, mam 25 lat i w tym roku kończę studia ). Cel numer dwa: Siedem cyfr na koncie! A co później ? Nie wiem…, może kolejne zera po jedynce i dobroczynność/filantropia ;-)
Iwona:
Inwestuję bo jestem leniem. Uwielbiam „robić” pieniądze. Nie inwestuję na giełdzie, ale inwestuję w inne rzeczy. Dzięki temu pomnażam swój kapitał. Uwielbiam cały proces. Wydaje mi się, że dzięki inwestowaniu jestem Panem swojego życia i mogę robić to, co chcę… bo nic innego mi się nie chce.
Jerzy:
Czemu inwestuję? Bo to polubiłem. Wracam z pracy i odpalam platformę, dziś na pewno zarobię.
Zaczynałem z nastawieniem na szybki zysk, szybkie pieniądze dzień w dzień – miało być podręcznikowo – duże zyski, małe straty, no bo jestem przecież zdyscyplinowany i nieomylny… ;)
Rynek jednak idzie jak chce, hossa, bessa, stagnacja, szybkie zwroty, fałszywe wybicia, nie patrzy na zaklinania, że „przecież powinien zacząć rosnąć”, że „potrzymam jeszcze pozycję, bo za chwilę kierunek się odwróci”. Cóż, do tradingu, jak do każdej formy zarobkowania, należy się odpowiednio przygotować i podjąć trudy edukacji lub zrezygnować. A mnie wciągnęło, więc kolejne książki, szkolenia, opędzanie się od naganiaczy i naciągaczy (jeśli widzę kogoś pierwszy raz to nie powierzę mu dużej sumy pieniędzy do zarządzania w funduszu, tym bardziej, że nie mogę poznać jego wyników inwestowania na papierze, wszystko na gębę – tajne przez poufne). Do nauki rynku należy jeszcze dodać nieuczciwych brokerów, niektórzy nawet ci polecani przez szkoleniowców traderów, potrafią okazać się niewypłacalni.
Efekt edukacji: wiem jak mogę na wahaniach kursów zarobić, mam kilka systemów zagrań. Pora stosować wiedzę, czyli do teorii dochodzą emocje na żywym rynku.
Po pierwszym etapie edukacji: ze 100% oszczędności wydzieliłem 25% na Forex, i tę kwotę podzieliłem pomiędzy kilka kont brokerskich. Dopóki moje 100% nie wzrośnie, nie mogę dopłacać do kont brokerskich.
Na chwilę obecną: pod kreską, wprowadzam dyscyplinę i pilnuję się. Rynek jest nieprzewidywalny w swoim zachowaniu, dlatego dalsza edukacja i prostota tradingu (dlaczego wchodzę w rynek, po jakiej cenie, gdzie SL, gdzie TP, stała wielkość pozycji, max. 3 otwarte pozycje w jednym czasie). Gdy stagnacja na rynku, to robię coś innego, nie tracę czasu na Forex wpatrując się w ekran.
Czemu inwestuję? Bo to polubiłem. Wracam z pracy i odpalam platformę, jeśli robisz coś dobrze, trzymając się zasad, to pieniądze z tego przyjdą.
A trend? jak widzę mocny trend, to się przyłączam – opłacalne zajęcie :)
Piotr:
Od 22 lat stąpam po tym świecie. Do 18 roku życia, żyłem w nieświadomości tego, jakie możliwości niesie za sobą rynek finansowy.
Przełom nastąpił w liceum. Wtedy to na lekcjach z podstaw przedsiębiorczości poznałem „grę giełdową”. Razem z kilkoma znajomymi wzięliśmy w niej udział, ale jak to na żółtodziobów przystało, bardzo szybko straciliśmy niemal cały początkowy kapitał. Nigdy nie zapomnę, jak rozważaliśmy w które akcje zainwestować i jeden z ziomków powiedział, żebyśmy inwestowali w banki, bo one na pewno nie stracą na wartości :D
Reszta znajomych po zakończeniu spekulacji srogą porażką już nigdy nie pomyślała nawet o giełdzie. Mnie jednak zafascynowało to, w jak stosunkowo szybki i łatwy sposób można zarobić na prawdziwie godne życie. I tak od artykułu do artykułu, od webinara do webinara i od książki do książki, zacząłem zgłębiać tę obszerną wiedzę. Szybko przekonałem się, że to w cale nie jest takie proste, a rynek nie jest moim jedynym przeciwnikiem.
Wychowanie moich rodziców jednak nie poszło w las i jak to mam w naturze, kiedy się już za coś zabiorę to nie ma zmiłuj. Całe szczęście, bo teraz (jestem aktualnie na III roku ekonomii) jestem w stanie – siedząc przy biurku, zarobić na mieszkanie i codzienne przyjemności. Wierzę, że kiedy już zacznę handlować na „pełny etat”, zarobię na moje wszystkie wydatki.
Najpiękniejsze w spekulacjach jest właśnie to, że pozwala być niezależnym. Chcesz dzień wolnego? Proszę bardzo! Idziesz na imprezę i chcesz jutro odespać? Proszę bardzo. Zero limitów i ograniczeń. Pracujesz gdzie chcesz i kiedy chcesz. Nie ma grafików, szefów nad ramieniem i deadlinów za pasem.
Dodatkowo świadomość, że wraz ze wzrostem kapitału, wzrosną moje zyski napawa mnie przeolbrzymim optymizmem i radością. Aż chce się krzyknąć „jestem tak zajarany życiem, że nie uwierzycie!”
Wybrałem tylko 6 odpowiedzi, ale one doskonale oddają różnorodność motywacji, jaką ludzie mają przy inwestowaniu. Niekoniecznie chodzi o pieniądze – chodzi też o emocje towarzyszące rynkom finansowym, o ambicje, o marzenia z młodości, o niezależność. Niektórzy marzą o tym żeby nie mieć szefa i nie musieć o określonej godzinie iść do pracy. Doskonale ich rozumiem, chociaż od kiedy mam swoją firmę – pracuję jeszcze więcej niż na etacie ;)
Dlaczego to jest ważne?
Motywacja do inwestowania jest niesamowicie ważna. Bez niej, bardzo szybko wypalimy się, niezależnie od pracy jaką wykonujemy. Doskonale znam to ze swojego życia. W redakcji mogłem mieszkać, kiedy miałem motywację do zdobywania kolejnych osiągnięć. Wystarczyło, że skończyła się motywacja, zaczęła monotonia pracy i nagle… czar prysł. Zawsze tak jest – motywacja napędza nas, bo wiemy, że każdy mały krok zbliża nas do upragnionego celu. Jeśli nie obraliśmy tego celu, to trudno spodziewać się żebyśmy mieli energię do pracy.
Inwestowanie nie jest łatwe. Wymaga wiele czasu na zdobycie wiedzy, poświęceń i przede wszystkim ciągłej pracy nad sobą. Psychika jest niebywale ważna i często dopiero po dużych stratach na rachunku, zaczyna się to rozumieć.
Będziemy o tym również rozmawiać na FX CUFFS i zawsze możemy porozmawiać o tym tutaj, na blogu. jestem do waszej dyspozycji!
A może Wy też chcecie się jeszcze podzielić się jaka jest Wasza motywacja do inwestowania?
Tomasz Jaroszek