Kiedy jest Halloween? 31 października. Dokładnie wtedy, gdy obchodzimy Światowy Dzień Oszczędzania. Jednak te dwa święta stoją po przeciwnej stronie naszego portfela. To święto konsumpcji, kiedy kupujemy bez opamiętania dynie, słodycze, kostiumy, a nawet… przebrania dla zwierząt.
Kiedy byłem dzieckiem, Halloween był mi głównie znany z amerykańskich filmów. Jestem wielkim wielbicielem horrorów i zawsze miałem nadzieję, że święto duchów i straszydeł dotrze też do nas. W końcu chodziło o dobrą zabawę i to dzieci miały największy ubaw! W pewnym sensie się doczekałem. Halloween z roku na rok jest coraz bardziej popularne i sam już miałem okazję przebierać się i wygłupiać z okazji 31 października.
Jednak cały czas trwa dyskusja, czy powinniśmy „amerykanizować” się, skoro mamy przecież swoje święta i tradycje. Nie chcę zaczynać dyskusji światopoglądowej, ale wydaje mi się, że chodzi o coś jeszcze. O pieniądze ;) Zrozumiecie o co mi chodzi jak obejrzycie film i doczytacie artykuł do końca. Jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o kasę!
Halloween to gigantyczny biznes, który może rywalizować pod względem wydatków z naszym 1 listopada.
Najpierw wersja video:
Ile kosztują znicze?
Nasz 1 listopada to głównie wizyty na cmentarzach, sprzątanie grobów, kupno zniczy, wieńców, kwiatów… No i oczywiście podróż na sam cmentarz, który z reguły jest oddalony od naszego miejsca zamieszkania. Biorąc pod uwagę migracje zarobkowe (sam mieszkam w Warszawie, ale pochodzę z Chełma), mogą to być bardzo ambitne odległości. To wszystko kosztuje.
Firma PAYBACK zrobiła badanie w 2014 – PAYBACK Opinion Poll na temat wydatków związanych z 1 i 2 listopada. Nie kupujemy symbolicznego znicza, łączne wydatki to średnio aż 150 zł. Same znicze do 50 zł, ale już kwiaty – od 51 do 100 zł. Kwota nie ulega dużym zmianom rok do roku, ale istotne jest to, że pieniądze po prosty bierzemy z budżetu domowego.
W 2013 roku szacowano, że wydatki związane z tym okresem to 1 miliard złotych, a jeśli doliczymy koszty transportu, to Polacy wydawaliby 1.5 mld zł na 1 listopada! To naprawdę potężna kwota, biorąc pod uwagę specyfikę święta. W końcu chodzi o zadumę, tradycję, odwiedzenie grobów. Jednak rynek robi swoje – znicze, kwiaty, ozdoby, usługi sprzątania grobów i wiele, wiele innych biznesów zarabia przy okazji.
Doskonały przykład to spółka Polwax, z której prezesem miałem okazję rozmawiać. Produkują znicze, które później jadą do Biedronek w całej Polsce. Zaczynają w… lutym! Prawie cały rok zajmuje im produkcja, która odpowie na zapotrzebowanie Polaków. Trudno się dziwić, że z tej perspektywy Halloween jest pewnego rodzaju zagrożeniem dla listopadowego biznesu.
7 miliardów dolarów na Halloween
Nasze wydatki to oczywiście pikuś w porównaniu z USA. Amerykanie wszystko muszą mieć większe niż reszta świata, i w tym przypadku udało im się idealnie. Mają większe…wydatki.
Według badań, Amerykanie wydają w październiku aż 7 miliardów dolarów w związku ze świętem straszydeł. Wow. Oznacza to, że przeciętny Amerykanin wydaje ok. 75 dolarów przed 31 października. Halloween ma gigantyczny wpływ na branżę słodyczy, kostiumów i przebrań oraz… dyń.
Zacznijmy od słodyczy. 10 proc. rocznej sprzedaży słodyczy w USA jest generowana w ostatnim tygodniu października, to ponad 2 miliardy dolarów wydawane na cukierki i słodkości. Trudno się dziwić, ze w październiku trwa wyścig koncernów o zainteresowanie dzieciaków nowymi słodyczami. Oczywiście płaci rodzic, więc to on jest klientem, ale cała sztuka marketingu słodyczy polega na przekonaniu dzieci, żeby te przekonały rodziców.
Jeśli Halloween, to nie może zabraknąć… dyni! Rynek tego warzywa to 1.5 mld dolarów, a jest to jedna z popularniejszych upraw, właśnie z powodu Halloween. Amerykanie kupują ich tyle, że całe gigantyczne pola upraw czekają tylko na ten jeden jedyny dzień. W końcu jeśli mamy ponad 300 mln Amerykanów i do tego dodamy ich skłonność do dekorowania domów… jest o co walczyć.
Kostiumy, przebrania i stroje na Halloween to kolejne miliardy, ale najbardziej zaskakujący jest najnowszy trend. 13 proc. Amerykanów chce przebierać w Halloween swoje… zwierzaki. To oznacza wydatek w skali kraju na poziomie 350 mln dolarów. Serio. To miliard złotych na przebrania dla psów i kotów. Ameryka jest… wyjątkowa.
Jak zarabiać na strachu
W video na vlogu pokazałem kilka przykładów firm i produkcji, które doskonale potrafiły wykorzystać gatunek horroru jako źródło zysków. Nie tylko kostiumy i dynie, ale przede wszystkim „nakręcające” całą spiralę wydatków filmy, seriale, książki i gry. To dopiero jest rynek!
Stephen King, jeden z moich ulubionych pisarzy zarobił w latach 2012-2015 na swoich książkach 76 mln dolarów. Na podstawie jego powieści powstawały już filmy, seriale, a prawa do tych publikacji warte są dosłownie z każdym rokiem coraz więcej. 300 milionów egzemplarzy to wartość, która przekona każdego sceptyka, że jest zapotrzebowanie na tego typu lektury.
Klasyka zawsze się obroni. Jeśli chcecie wiedzieć, które straszydła zarabiają najlepiej, to pamiętajcie, że liczymy przychody od wykonania dzieła, do dzisiaj. Mamy tu licencje, prawa autorskie i wszystkie sposoby na wykorzystanie wizerunku. Tym sposobem zwycięzcą pod względem biznesowym jest… Egzorcysta!
Seria zapoczątkowana filmem z 1973 roku przekroczyła od tego czasu miliard dolarów zysków. Poza tym na pewno w czasie tegorocznego Halloween jakiś kanał też pokaże ten straszny film. I tak co roku. Już rozumiecie potęgę długoterminowego zarabiania na jednym dziele.
Dalej z zestawieniu jest Piątek Trzynastego, Hannibal Lecter, Koszmar z ulicy Wiązów, Halloween, Krzyk, Piła i Paranormal Activity.
Można jednak wydać mało i dużo zarobić. Tutaj przykładem może być naprawdę straszny film, który oglądałem jeszcze jako dzieciak i naprawdę nie stracił nic przez lata ze swojego „uroku”. Blair Witch Project zarobiło ponad 140 milionów dolarów w samym USA, a początkowy budżet na produkcję wynosił 25 tys. dolarów. Fantastyczny wskaźnik kosztów do przychodów!
Jednak prawdziwą furorę robią od kilku lat nie filmy, a seriale. Tutaj też zagościły horrory i wielkim sukcesem komercyjnym okazały się żywe trupy. Niby odgrzewany kotlet (a właściwie zombie), ale na podstawie komiksu i zrobiony z rozmachem. Walking Dead ma już 6 sezonów, miliony fanów na całym świecie, setki gadżetów z bohaterami serialu i… budżet na poziomie 2.8 mln na odcinek. To wyjaśnia czemu charakteryzacja i efekty specjalne są tak zjawiskowe. To po prostu najładniejsze zombie na szklanym ekranie!
Jak ktoś nie chce tylko oglądać lub czytać, to może wybrać się do prawdziwego domu strachu. Takich obiektów jest już ponad 2.500 na świecie i generują przychody na poziomie 300 mln dolarów rocznie. Podobno w Warszawie mamy jeden z najlepszych w Europie i wiele osób ucieka z piskiem już na początku przeprawy po warszawskiej piwnicy. Jeszcze tam nie byłem, ale wierzę w model biznesowy – najlepsze domy strachu potrafią wycisnąć z portfelu odwiedzających nawet 3 mln dolarów rocznie. W miasteczku Salem podczas Halloween jest nawet specjalny festiwal strachu. Podejrzewam, że ten jeden dzień nakręca koniunkturę turystyczną miasta na rok do przodu.
Nasz dom strachu to nie tylko jedyny polski przykład zarabiania na strachu. Najlepsi jesteśmy w grach komputerowych i nie chodzi mi o paskudztwa i potwory w Wiedźminie. Polski Techland stworzył grę, która zajęła mi kilkadziesiąt godzin i dostarczyła gigantycznej rozrywki. Parkour, strzelanka, maczety i dużo, dużo, dużo zombie. Dying Light okazał się takim sukcesem, że w 5 dni od premiery zarobił 12 milionów dolarów.
Hajs się zgadza
Moja tablica na Facebooku jest przepełniona zdjęciami poprzebieranych znajomych. Dzieci krążą po osiedlach w poszukiwaniu słodyczy. Nie jest ich bardzo dużo, ale kiedyś nie było och wcale. Halloween za kilka lat będzie komercyjnym świętem, które będziemy obchodzić z równą frajdą co Walentynki.
Walentynki to przykład idealny – komercyjna święto zakochanych kosztuje Amerykanów dla porównania 17 miliardów dolarów. To dopiero szaleństwo, 10 miliardów więcej niż Halloween! Czekoladki, kwiaty, kino z ukochaną, romantyczna kolacja – znowu koniunkturę napędza jeden dzień w roku.
Nie chcę się opowiadać za którąś ze stron w sporze o święta tradycyjne vs. komercyjne i pochodzące z reguły z USA i Zachodniej Europy. Komercjalizacja naszego życia wymusza to zjawisko w takim tempie, że właściwie dyskusja jest bezcelowa. Przekazujmy dzieciom tradycje i wartości związane z naszymi świętami, ale próba odcinania ich od komercyjnych dni celebrowanych na całym świecie, nie mogą skończyć się dobrze. W końcu zakazany owoc smakuje najlepiej ;)
Jako fan horroru, cieszę się z rosnącej popularności Halloween w Polsce, ale najbardziej szkoda mi… Światowego Dnia Oszczędzania! On nigdy nie przebije się przez rozrywkę, jaką funduje nam świat w związku ze świętem straszydeł. A szkoda, bo akurat to jest – w szczególności dla Polaków – wiedza niezbędna.
Tomasz Jaroszek
Źródła:
- http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-wydamy-grubo-ponad-miliard-na-1-listopada,nId,1047997
- http://time.com/money/4087159/horror-movies-most-lucrative-franchises/
- http://edition.cnn.com/2012/10/30/living/halloween-by-the-numbers/
- http://gry.onet.pl/dying-light-polska-produkcja-w-styczniu-zarobila-12-milionow-dolarow/ybhx5
- http://www.infographicsarchive.com/events/the-ultimate-guide-to-halloween-statistics/
- http://www.wprost.pl/ar/423275/Halloween-warte-miliardy-Ile-Amerykanie-wydadza-w-tym-roku/
- http://www.finanse.egospodarka.pl/117031,Dzien-Wszystkich-Swietych-ile-wydadza-Polacy,1,63,1.html
- http://www.payback.net/index.php?id=98&country=pl