Z okazji 30 urodzin, pomyślałem, że napiszę tekst, dzięki któremu możecie mnie dużo lepiej poznać – co mnie ukształtowało takiego, jaki dziś jestem i dlaczego czasami mam zupełnie inne zdanie na różne tematy. Nie ma tu żadnych śladów prima aprilis, wszystko to absolutna prawda!
Zawsze powtarzam, że nasze doświadczenie determinuje nasz sposób myślenia, także o finansach. Nasze poglądy na wiele rzeczy zależą od tego jak nas wychowano, w jakim środowisku się później obracaliśmy, co czytaliśmy, kto i czego nas uczył w szkole itp. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać.
Skoro mnie czytacie lub oglądacie na YouTube, to powinniście wiedzieć co wpłynęło na mój sposób myślenia i patrzenia na świat finansów i nie tylko. Z okazji 30-stych urodzin, mam dla Was 30 rzeczy, których o mnie nie wiecie. No chyba, że ktoś z czytelników zna mnie lepiej prywatnie, wtedy przy niektórych punktach nie będzie zaskoczenia ;)
1. Jestem z natury optymistą. Mega się cieszę, że stuknęło mi 30 lat. W ogóle nie rusza mnie ta trójka z przodu i narzekanie rówieśników, że już nie jesteśmy tacy młodzi. U mnie naprawdę szklanka jest zawsze do połowy pełna, więc cieszę się tym, że zaczynam kolejną dekadę życia, mam na nią wiele planów i w końcu wiem czego od życia chcę, a czego nie chcę.
2. W temacie urodzin. Chciałem być milionerem przed 30-stką. To strasznie głupie podejście, niestety skumałem to dopiero kilka lat temu. Milionerem jeszcze nie jestem, ale jestem na całkiem dobrej drodze, żeby w najbliższych latach być bardzo spełnionym finansowo człowiekiem, o ile nic spektakularnie nie spierniczę.
3. 31 marca urodziłem się nie tylko ja, ale i moja ulubiona gra komputerowa – StarCraft! Jestem fanem od 20 lat, grałem w nią jak miałem 10 lat i… 4 dni temu też! Jestem akcjonariuszem producenta tej gry, Activision Blizzard, więc z czystym sumieniem biegnę po większość ich gier prosto do sklepu. W końcu pomagam spółce, której akcje mam w portfelu! HA!
4. Zawsze chciałem być dziennikarzem. Przez moment chciałem nawet być korespondentem wojennym, co wprawiało w przerażenie moją mamę. Na szczęście szybko mi przeszło, bo dużo bardziej zafascynował mnie świat pieniędzy. Zajmuję się nim już od 10 lat!
5. Nie wymawiałem literki R do końca szkoły średniej. To był dla mnie ogromny problem, bo już wtedy wiedziałem, że chcę pracować w mediach. Wada wymowy skreślała właściwie taką karierę, więc… ćwiczyłem wiele miesięcy sam w domu, aż nie zaskoczyło. Niestety pierwszym słowem, w którym wyraźnie słychać było R było najpopularniejsze polskie przekleństwo. No więc spacerowałem sobie po rodzinnym Chełmie przeklinając pod nosem i uśmiechając się, że w końcu udało się wypowiedzieć mocne R…
6. Rodzice podłączyli telewizję kablową, gdy miałem 4 lata. Mieliśmy Cartoon Network, więc mogłem oglądać bajki całymi godzinami. Był jednak haczyk, to był Cartoon Network po angielsku. Nikt nie przejmował się, że spędzałem wiele godzin przed telewizorem, w szczególności gdy rodzice odkryli, że dobrze mi idzie angielski. W wieku 7 lat poszedłem na dodatkowe zajęcia z angielskiego i musieli mnie przesunąć do grupy kilka lat starszej, bo Miś Yogi, Flinstowie i inne bajki sprawiły, że gadałem płynnie po angielsku zanim poszedłem do szkoły.
7. W domu rodzinnym zawsze czytało się dużo prasy, oglądało reportaże telewizyjne i aktywnie uczestniczyło się w wyborach. Mój tato skończył politologię, więc w domu dyskutowało się także o polityce. Regularnie chodzę na wybory i chociaż czasami zgadzam się z opinią, że mamy wybór między dżumą a cholerą, to jednak bardzo sobie cenię możliwość posiadania tego demokratycznego przywileju.
8. W podstawówce byłem typowym kujonem – średnią poniżej 5,5 uważałem za porażkę i brałem udział olimpiadach z wielu przedmiotów. Jednak kluczowa była w tym moja motywacja do nauki. Chciałem się uczyć najlepiej, bo dzięki temu mogłem kiedyś być jak… MacGyver! Serio, wiedziałem, że Batman i inni herosi to poziom nieosiągalny, ale już MacGyver… On pokonywał wrogów swoją wiedzą! Rodzice myśleli, że mają super zdolne i ambitne dziecko, a ja po prostu chciałem być superbohaterem.
9. W liceum zrozumiałem, że nauka wszystkiego jest bez sensu. Później moja filozofia poszła o krok dalej i stwierdziłem, że nauka dla ocen jest jeszcze bardziej bez sensu. Podziwiam rodziców, że mi wtedy zaufali. Byłem gospodarzem klasy i jednym z najbardziej aktywnych w szkole uczniów, ale z chemii, fizyki i matematyki „3 z minusem” było szczytem moich możliwości. Ba, z chemii byłem zagrożony, a wychowawczyni chowała czasem klasowy dziennik, żeby nauczycielka chemii nie mogła mi wstawić kolejnej jedynki.
10. Jako dzieciak lubiłem bajki o superbohaterach i czasami kupowałem jakieś komiksy. Zajawka z dzieciństwa wróciła kilkanaście lat później. Od 3 lat jestem zapalonym kolekcjonerem i mam już w mieszkaniu… jakieś 250 kg komiksów. Tak, ćwierć tony. Niektóre z nich widać na video na Youtube.
11. Bezapelacyjnie uważam, że matura była moim najtrudniejszym egzaminem w życiu. Nigdy przed i nigdy po tym egzaminie nie miałem już takiej presji i stresu. Wiedziałem, że zły wynik to tak naprawdę rok przerwy i koniec marzeń o dziennikarstwie w Warszawie albo plan B dotyczący studiów. Na szczęście wykręciłem wynik w sam raz i już nigdy nie denerwowałem się przed egzaminem.
12. Jak już jesteśmy w temacie liceum, to mam z tego okresu paczkę przyjaciół, których uważam wręcz za rodzinę. Utrzymujemy kontakt cały czas i możemy na siebie liczyć na dobre i na złe. Nie przesadzę jeśli powiem, że to taka ekipa, której wysyła się smsa: „utknąłem w więzieniu w Meksyku, pomóż”, a oni odpisują: „poczekaj, szukamy samolotu”.
13. Miałem w życiu bardzo intensywną przygodę ze światem szkoleń motywacyjnych. Zaczęło się od tego, że chcieliśmy z grupą znajomych sprowadzić do Polski Donalda Trumpa, a skończyło się tym, że do Polski przyjechała cała zgraja mówców motywacyjnych od Harva Ekera, przez Tony’ego Robbinsa aż po Nicka Vujicica. Wiem o tym biznesie dużo więcej niż bym chciał i wyciągnąłem z tej przygody wiele cennych lekcji. Większość z tych historii opowiem Wam kiedyś w książce „Sekrety Mówców Motywacyjnych”, która leży na dysku niedokończona.
14. Robimy sobie z narzeczoną pokręcone prezenty. Na ostatnie urodziny nadmuchałem gigantycznego flaminga w salonie. W drugą stronę działa tak samo albo i jeszcze bardziej kreatywnie. Raz na urodziny przygotowała mi pełną wyprawę do jaskini (czekał na mnie rano sprzęt i koledzy w aucie), innym razem skok ze spadochronem, na który zjechali się przyjaciele ze wszystkich stron Polski. Jednak mój ulubiony to pudło jajek. Mam pudło pełne żółtych opakowań po Kinder-niespodziankach, które zbierała przez kilka miesięcy. W każdym jest karteczka z napisaną jedna rzeczą, za którą mnie kocha. Urocze, co? ;)
15. Jeszcze w temacie mojej Justyny. Zaręczyliśmy się w listopadzie, w Nowym Jorku. Na większości zdjęć Justyna wygląda jakby wzywała Kapitana Planetę i nie pozwala mi ich nigdzie wrzucać. Na potrzeby tego tekstu zrobiła wyjątek. Kto oglądał bajkę, na pewno przyzna mi rację.
16. Zapominam o wielu rzeczach. Zapomniałem nawet napisać w tekście o tym, że zapominam – przypomniała mi Justyna. Mam wszędzie karteczki, kalendarze i przypomnienia, co i tak nie zawsze rozwiązuje problem. Można mnie wysłać do sklepu po chleb, a ja wrócę po godzinie z czymś zupełnie innym i po drodze załatwię jeszcze 5 innych spraw, które aktualnie mi się przypomną.
17. Najbardziej wzruszający film świata to wcale nie jest Król Lew. To Rocky! Myślałem, że to przechodzi z wiekiem, ale ostatnio w kinie na Creedzie też musiałem udawać, że coś mi do oka wpadło. Będę to oglądał kiedyś z dziećmi i wnukami. A jak nie będą chcieć oglądać… to je przekupię, bo naprawdę każdy musi obejrzeć ten film.
18. Wśród dziesiątek dziwnych marzeń… była też wizyta w mieście Rocky’ego. Oczywiście chciałem wbiec na słynne schody i zobaczyć Philadelphie w kadrze, dokładnie jak Stallone. No i kilka miesięcy temu zorganizowała tę wyprawę moja Justyna. Wbiegłem i cieszyłem się jak dziecko. I znowu coś mi do oka wpadło. Marzenia są po to, żeby je spełniać ;)
19. Jestem zbieraczem. Oprócz wspomnianych wcześniej komiksów, mam też tony książek, pamiątek z różnych podróży, gadżetów z superbohaterami. Z większością rzeczy nie umiem się rozstać i po latach zmagań… dobrze mi z tym. Próbowałem nawet czytać książkę o tym jak żyć zgodnie z filozofia minimalizmu, ale ostatecznie zostawiłem moje graty i wyrzuciłem książkę (na szczęście ebooka, w życiu nie wyrzuciłbym papierowej!)
20. Jestem pracoholikiem, nie umiem usiedzieć na miejscu i zawsze chciałem uczyć się nowych rzeczy. To podejście sprawiło, że skończyłem studia podyplomowe z pośrednictwa nieruchomościami, Szkołę Kaskaderów Filmowych, mam uprawnienia masażysty, pracowałem w kilku biurach nieruchomości… w czasie studiów dziennych. Nie byłoby to nic dziwnego gdyby w tym samym czasie nie pracował też w redakcji Bankiera, a wcześniej Comperii ;) Musiałem przez to udawać często starszego niż aktualnie byłem.
21. Lubię oglądać sporty drużynowe, ale nie lubię ich uprawiać. Najdłużej w życiu ćwiczyłem krav magę, łącznie prawie 4 lata. Wolę biegać, iść na siłownię czy strzelnicę niż pograć z kimś w jakąkolwiek piłkę.
22. Pierwszą rzecz z kategorii „głupie i niebezpieczne” zrobiłem w liceum. Uciekliśmy z lekcji w kilka osób, pojechaliśmy z samego rana busem do Warszawy (250km), skoczyliśmy na bungee i wróciliśmy do domu. Rodzicom powiedziałem, że po lekcjach tego dnia idę do kolegi pisać pracę domową. Nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robiliśmy. Byłem z tego niesamowicie dumny jako nastolatek, ale dzisiaj patrzę na to jak na wyjątkowy akt głupoty i mam nadzieję, że moje nienarodzone jeszcze dzieci nigdy nie wykręcą mi takiego numeru.
23. Często wspominam o rodzicach, bo mieli na mnie ogromny wpływ. Moi rodzice to także moi najlepsi przyjaciele. Mamy doskonały kontakt i od czasu mojego wyjazdu z rodzinnego domu przyjęliśmy pewną zmianę z „rodziców-opiekunów” na „rodziców-przyjaciół”. Polecam każdemu tę metodę. Jesteśmy wobec siebie bardzo szczerzy i „płaska” relacja powoduje, że omijamy jeden z największych problemów w relacji rodzice-dzieci. Nikt nikomu nie wchodzi na głowę i nie próbuje przekonać, że ma rację.
24. Mam za sobą nieudany biznes – prowadziłem z kolegami agencję marketingową i po roku powiedziałem: stop. Ta porażka nauczyła mnie tak dużo, że od tamtego czasu mój biznes działa dużo lepiej i w ubiegłym roku ustanowiłem nowy rekord przychodów. Mam też w wersjach roboczych plik z listą błędów, jakie moim zdaniem wtedy popełniliśmy. Dokument ma już kilkanaście stron, kiedyś wrzucę to na bloga .
25. Mam silną motywację do uczenia ludzi finansów, bo część moich bliskich nigdy sobie z finansami nie radziła i pakowała się przez to w niezłe tarapaty. Doskonałym przykładem jest chociażby mój świętej pamięci dziadek, który zaliczył chyba wszystkie możliwe błędy finansowe i z niektórych nawet go wyciągałem. Edukacja finansowa może ustrzec wielu ludzi przed takimi sytuacjami. Przerabiałem to w praktyce.
26. Jestem wielkim fanem wynajmowania mieszkań, nie mam kredytu hipotecznego i uważam, że dobrze zaciągnięta hipoteka to niebywała sztuka. Przestrzegam przed pochopnym zaciąganiem kredytów większość znajomych, która robi to głównie ze względu na presję rodziny i społeczeństwa. Przypominam, że do spłaty kredytu mieszkanie jest tak naprawdę banku, a nie nasze, więc argument własności jest nieco naciągany ;)
27. Mam w szafie kilka par niebieskich jeansów i kilkadziesiąt czarnych koszulek. Czarne koszulki bez napisów i wzorków uważam za formalne, a te z napisami i nadrukami za nieformalne. Nie zobaczycie mnie często w koszuli czy garniturze, bo uważam, że to robienie niepotrzebnego dystansu pomiędzy mną a widzem/czytelnikiem. Finanse są dla każdego, a nie tylko dla ludzi po studiach ekonomicznych i pod krawatem.
28. Jestem uzależniony od coli zero i kawy. Ostatnio byłem na wizycie u lekarza i pani doktor zaproponowała żebym przestał całkiem pić kawę i zobaczył jaki będzie efekt. Już Wam mówię, jaki efekt uzyskała pani doktor. Już nigdy więcej nie przyjdę do niej na wizytę.
29. Jestem cholerykiem i przez lata miałem temperament Hulka. Niby spokojny facet, ale jak się wkurzyłem, to potrafiłem wpaść w furię. Między innymi dlatego spędziłem sporo czasu na sportach walki. Długo nad sobą pracowałem i dzisiaj mój „Hulk” jest głęboko ukryty. Trudno mnie wyprowadzić z równowagi i takie życie mi odpowiada.
30. Oprócz bloga mam jeszcze kilka pomysłów na biznesy, ale wszystko w swoim czasie. Na pewno zaskoczę jeszcze kiedyś fanów komiksów, chodzi mi po głowie bardzo fajny pomysł ;)
Jeśli interesuje Was bardziej któryś z wątków, to mogę go rozwinąć w oddzielnym tekście lub video. Byłoby super, gdyby chodziło oczywiście o finanse, ale inne też dam radę, jeśli może to Wam w czymś pomóc. Większość z tych rzeczy przyczyniła się do tego, jaki dzisiaj jestem. Wiele procesów, które zachodziły w mojej głowie latami traktuję jako rozwój osobisty (oczywiście pod warunkiem, że to świadome zmiany).
Zastanów się co ma wpływ na Ciebie
Moi rodzice, przyjaciele, narzeczona to ludzie, którzy kształtują mnie na co dzień. Z kolei droga, którą wybrałem (chrzanić etat, założę bloga) wynika z wielu doświadczeń, jakie miałem wcześniej. Wiele rzeczy można w życiu zmienić, jeśli uświadomimy sobie dlaczego aktualnie jest jak jest.
Bardzo często, gdy zrobię cos głupiego, zadaję sobie kilka pytań:
- Czemu to zrobiłem?
- Dlaczego to była moja odruchowa reakcja?
- Czy ta reakcja z czegoś wynika?
I tak dalej aż nie zrozumiem motywów swojego działania. Podobnie robię w inwestowaniu, gdy poniosę stratę – serio, metoda jest ta sama ;)
Urodziny to dobry moment na takie refleksje. Im lepiej poznacie siebie, tym łatwiej będzie nad sobą pracować. W każdym razie, u mnie to działa. A jak mówi jedna z moich najważniejszych zasad w życiu:
Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie.