Jako osoba zajmująca się edukacją finansową mam wrażenie, że o inwestowaniu pasywnym i ETF-ach powiedziano już chyba wszystko, ale to oczywiście obraz mojej bańki informacyjnej. Tak naprawdę świadomość tego jak działają jedne z najważniejszych instrumentów na świecie to dla większości Polaków cały czas absolutna nowość, więc tym bardziej trzeba trzymać się podstaw i rozwiewać panoszące się nieustannie mity. A tych nie brakuje. Tym razem w odcinku podcastu tematem są ETF-y dla początkujących.
To kontynuacja mojej serii podcastów, której partnerem jest WealthSeed, skupiającą się w dużej mierze na ETFach. Jeśli chcecie nadrobić zaległości, to na playliście znajdziecie odcinki o klasycznej budowie portfela pasywnego, ETF-ach dywidendowych, multi-assetach, czyli obligacjach i akcjach w jednym instrumencie, a nawet kryptowalutach kupowanych przez konto maklerskie. Tym razem też ETF-y, ale z podstawami i obalaniem mitów.
WealthSeed z dniem 7 czerwca 2023 roku zakończył oferowanie usług maklerskich klientom indywidualnym. Więcej szczegółów o tej zmianie znajdziecie na tej stronie: https://www.wealthseed.eu/faq-wypowiedzenie-umowy/
Seria edukacyjna o ETF-ach przy której współpracowaliśmy pozostaje na blogu w celach edukacyjnych – w materiale znajdziecie tu dużo ciekawych informacji o inwestowaniu pasywnym i ETF-ach, ale miejcie na uwadze, że dane dotyczące WealthSeed można uznać za nieaktualne.
W tym odcinku kilka wątków:
Można też posłuchać odcinka na Spotify lub Apple Podcasts. Jest również wersja YouTube (tutaj zawsze warto podyskutować w komentarzach)
Po pierwsze, czym faktycznie jest pasywna rewolucja? Wszyscy zakładają, że kiedy słyszymy „ETF-y dla początkujących”, to mamy dosłownie krok od tego pasywne inwestowanie, a wręcz pasywną rewolucję, która dotarła lata temu do Polski. Zastanówmy się chwilę:
Czy to jest sam dostęp do ETF-ów? Teoretycznie może być, ale czy jeśli są to ETF-y mają wysokie koszty i jeszcze zostawiamy duże prowizje w domu maklerskim, to jest to pasywna rewolucja czy nie?
A jak kupiliśmy ETF-a na spółki inwestujące w energię odnawialną, to też pasywna rewolucja? Czy to tylko fundusz celowy, który kiedyś kupowaliśmy w banku albo markecie funduszy, a teraz na giełdzie?
A jak sam sobie nakupuję ETF-ów z różnych sektorów i napcham nimi portfel, to jest pasywna rewolucja czy nie? A może jakieś konkretne ETF-y są w takim razie przełomowe?
Kilka krótkich pytań i już można poczuć się nieco skołowanym, więc klasycznie cofamy się o kilka kroków i szukamy gdzie jest faktycznie ta rewolucja a gdzie jej nie ma. Pomogą nam w tym podstawowe pojęcia.
Jeśli patrzymy na ETF-y dla początkujących, to musimy iść kilka kroków wstecz i sięgnąć tej pierwszej rewolucji jeszcze z lat 70-tych. Najważniejsza rewolucja, która była faktycznie przełomem to wykorzystanie indeksów do inwestowania i tu jest magia, której nie doceniamy.
Indeks WIG istnieje od 1991 roku, a WIG20 od 1994 roku oczywiście młody rynek, więc i młode indeksy. Jednak najstarszy indeks, który przetrwał do dzisiaj to Dow Jones Industrial Average (DJIA) w USA i ten wystartował już w 1896 roku. Po co komukolwiek indeks 120 lat temu? Miał za zadanie rozwiązać problem amerykańskich inwestorów, którzy również chcieli widzieć zmiany cen największych amerykańskich spółek wyrażone jednym wskaźnikiem. Wcześniej, w 1884 roku ten sam Charles Dow stworzył Dow Jones Transportation Average, który skupiał się głównie na branży kolejowej – kolej to był motor napędowy amerykańskiej gospodarki. Później był w 1935 pierwszy indeks w Wielkiej Brytanii, a amerykański SP500 zaczął działać w 1957 roku.
Indeks pokazuje nam jak zmienia się rynek, zachowując przy tym wszystkie proporcje spółek. SP500 ma 500 największych spółek USA. Jak jakaś spółka wpadnie w kłopoty, będzie przeceniona i wypadnie poza zestawienie, to a jakaś inna zrobi się większa, to w czasie kolejnej rewizji, indeks to poprawi. Jak jakieś spółki robią się wielkie, jak Apple, Amazon czy Tesla, to zajmują w indeksie coraz więcej miejsca. Spójrzcie na ten indeks jak na zarządzającego – świat się zmienia, a ten siedzi sobie i pilnuje żeby wszytko mu się w zgadzało.
A pewnego dnia ktoś pomyślał: skoro „pan indeks” tak dobrze zarządza i pilnuje wszystkiego, to może niech on serio inwestuje, a nie służy tylko jako wskaźnik pomocniczy. I tak oto John Bogle dał nam pierwszy fundusz indeksowy w latach 70-tych, gdzie kupowało się instrument, który miał zachowywać się jak indeks. Nic więcej. I to była rewolucja indeksowania, która jest w zasadzie kluczowa w kontekście pasywnej rewolucji, o której my dziś mówimy. Kupujemy całe indeksy zamiast pojedynczych spółek.
W indeksie nie ma w ogóle zarządzających. Oni nie wybierają najlepszych spółek i każdego dnia nie wertują raportów i analiz – naturalnie koszty takiego instrumentu są dużo niższe, bo faktycznie trzeba w takim funduszu robić transakcje i fundusz utrzymać, ale dział analiz nie istnieje – jest tylko podążanie za indeksem. I to właśnie jest naprawdę rewolucyjna sprawa, nagle inwestor może bardzo tanio inwestować i ma zawsze skład indeksu. To jest inwestowanie pasywne, podążanie za indeksem, bez samodzielnego i aktywnego zarządzania portfelem. Nie szukamy zwycięzców hossy, będziemy mieć ich wszystkich, w proporcjach, jakie są w indeksie.
I teraz żeby było ciekawiej, rewolucja wcale nie polegała na tym, że kupowało się ETF—y, bo ich jeszcze wtedy nie było! Wtedy były fundusze indeksowe i je się głownie kupowało i akumulowało na koncie. Co miesiąc kupowałem, chciałem mieć ich więcej. Nie była nikomu specjalnie potrzebna funkcja aktywnego handlu, celem inwestora było posiadanie docelowo jak najwięcej jednostek funduszu i budowa majątku.
Dopiero później przyszła rewolucja funduszy ETF, powoli rozkręcając się od lat 90-tych. Główna różnica jest taka, że można handlować funduszami ETF na giełdach. Zamiast kupować co miesiąc indeks SP500 w postaci funduszu indeksowego, mogę w poniedziałek kupić ETF, a w piątek go sprzedać. I kupić ETF na inny indeks albo w sumie… kupić ETF na indeks, ale z dźwignią. Co tam SP500, SP500 x3, to jest to! Tylko wtedy to więcej kosztuje i cala rewolucja pasywna zjadła swój ogon. Miało być tanio, a płacę za dźwignię albo często kupuję i sprzedaję, więc płacę więcej prowizji. Jednymi słowy, handel ETF-ami to nie jest sama w sobie pasywna rewolucja. ETf-y to narzędzia, nic więcej, od nas zależy jak je wykorzystamy.
To jeszcze doprecyzowując nasz instrument, sięgam po definicję, jak mówimy o podstawach to definicja musi być:
„ETF to rodzaj funduszu inwestycyjnego. Jak każdy fundusz, ETF inwestuje w różne aktywa i można o nim myśleć jak o koszyku tych aktywów. Kupując udział w ETF-ie, tak jak w przypadku innych funduszy, jedną transakcją pozyskujemy udział we wszystkich aktywach, które posiada. To co wyróżnia ETF-y od klasycznych funduszy to zazwyczaj prostsza strategia i fakt, że są notowane na giełdzie. Po pierwsze, ETF-y zazwyczaj inwestują w całą grupę aktywów lub indeks, zamiast starać się wyszukać pojedyncze wyjątkowe inwestycje. Takie podejście znacząco obniża koszty prowadzenia ETF-u, co przekłada się na dużo niższe opłaty niż w tradycyjnych funduszach. Po drugie, ponieważ ETF jest notowany na giełdzie, to można go łatwo kupić lub sprzedać, a jego cena dynamicznie się zmienia w zależności od śledzonego indeksu gdy giełda jest otwarta.”
Ok, tak działa narzędzie, od tego jak wykorzystamy narzędzie, zależy jakie będzie faktycznie nasze inwestowanie. Jeśli mamy inwestować pasywnie z wykorzystaniem tych narzędzi, ale to musimy trzymać się kilku zasad. Co jest ważne?
Między innymi dlatego w odcinku o tzw. mult-assetach, wspominałem, że będzie to świetny wybór dla wielu ludzi, którzy mają obawy przed samodzielnym budowaniem portfela z kilkoma instrumentami i samodzielnym zarządzaniem w koncie maklerskim. A tak to mamy ETF z akcjami i obligacjami wbudowanymi w instrument w odpowiednich proporcjach i na tym koniec – tylko regularnie kupujemy i budujemy pozycje, uśredniając ją. Prościej się nie da i można tym przekonać nawet największych sceptyków. Dla osób, które chcą rozważyć takie rozwiązanie najbardziej popularne ETFy Multi-Asset w WealthSeed to produkty z rodziny Vanguard LifeStrategy np. Vanguard LifeStrategy 80% lub 60% Equity UCITS ETF oraz produkty z rodziny BlackRock ESG Multi-Asset Portfolios np. BlackRock ESG Multi-Asset Growth lub Conservative Portfolio UCITS ETF.
Trzymając się tych trzech prostych zasad, możemy zbudować portfel oparty o ETF-y, ale skupić się na ich najważniejszych cechach. Są tańsze niż fundusze aktywnie zarządzane – to już sobie powiedzieliśmy sto razy w czasie tego odcinka i dlatego to podkreślam, żebyście patrzyli na opłaty, bo ETF ETF-owi nierówny i można mieć 4 instrumenty na ten sam indeks i każda firma będzie miała inne opłaty. Tu pracę domową trzeba odrobić i faktycznie czytać.
Można je kupić na giełdzie, więc generalnie możecie wykorzystać je na różnych kontach maklerskich, aplikacjach, zarówno w IKE czy IKZE maklerskim – to bardzo elastyczna formuła. I o tym warto pamiętać, ale bez przesady z tym handlem, chcemy budować majątek, a nie spekulować.
ETF-y optymalizują nam podatki. Jak spółka kupiona w funduszu wypłaca dywidendę, to też może ją wliczyć w fundusz a nie wypłacać i nie ma wtedy obowiązku podatkowego po naszej stronie – generalnie możemy przez wiele lat nie zapłacić ani centa podatków, a nasz majątek będzie się akumulował, bo setki spółek w ETF-ie będą wypłacać dywidendy.
I tu ważna rzecz, o której nie wolno zapominać, ETF-y mogą mieć dwie formy: akumulujące dywidendy i wypłacające dywidendy. Ale nie tylko te dywidendowe, ogólnie ETF-y mogą być takie i takie. W przypadku akumulujących, wszystkie dywidendy czy prawa poboru nie są nam wypłacane, są dodawane do wartości funduszu. To jest gigantyczna zaleta ETF-ów, ale tu też trzeba odrobić pracę domową i doczytać – żebyśmy przez przypadek nie kupili naszego ETF-a w nie tym wariancie, który chcieliśmy.
Jeśli podoba wam się idea ETFa dywidendowego, który akumuluje dywidendy wypłacane przez setki Spółek, to możecie rozważyć: SPDR S&P Global Dividend Aristocrats UCTIS ETF, iShares MSCI World Quality Dividend UCTIS ETF.
Rynek ETF-ów rozwija się bardzo dynamicznie. Domy maklerskie i banki pokochały te instrumenty, bo ludzie handlują nimi jak szaleni. Nie tylko kupują je do akumulowania majątku, ale po prostu nimi handlują. Obrót jest absurdalnie duży i z roku na rok rośnie, ale przybywa spekulantów korzystających z tego instrumentu. I na to uważajcie:nie chcecie dołączyć do tego owczego pędu dla zasady ani zacząć ETF-ami spekulować! Jeśli wiecie jak działają ETF-y dla początkujących, to możecie wykorzystać je na swoją korzyść.
I ciekawostka, więcej jest ETF-ów specjalistycznych, de facto wyglądających jak aktywnie zarządzane fundusze niż tych faktycznie pasywnych, podążających za indeksem. To też pokazuje jak bardzo oddalamy się od pierwotnej idei inwestowania opartego o indeksowanie.
I jeszcze jedna, nawet sami twórcy funduszy, doskonale wiedzą jak je budować żeby ludzie częściej nimi handlowali. ETF-y przyciągają wielu inwestorów niskimi cenami. Według danych z 2020 roku, tylko 8% ETF-ów miało cenę jednostkową powyżej 100 dolarów, a taki idealny przedział to między 20 a 50 dolarów za instrument – wtedy faktycznie łatwiej jest budować koncepcję regularnego kupowania nawet za małe kwoty, a dla spekulantów jest łatwiej elastycznie budować pozycję czy z niej wychodzić.
Ten odcinek będzie zapewne za kilka lat tak równie aktualny, tylko większa będzie skala samego rynku ETF-ów. Będzie ich jeszcze więcej i będziemy jeszcze bardziej z nich korzystać i będzie na to położony większy nacisk w domach maklerskich i… zasada też będzie ta sama, od nas będzie zależeć jak je wykorzystamy i czy serio będziemy uczestniczyć w pasywnego rewolucji czy nie. Tylko tutaj nie chodzi o zalew możliwości, spośród których nie wybierzemy nic sensownego albo wybierzemy zestaw bardzo skomplikowany – tu chodzi i wykorzystanie tego jak najlepiej.